wtorek, 25 sierpnia 2015

L'APPÉTIT VIENT EN MANGEANT


Jedzenie stanowi we Francji nieodzowną cześć życia każdego Francuza. Z tego, co zdążyłam zauważyć, dużą wagę przykładają do tego, co jedzą, kiedy i w jaki sposób. Chociaż na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że pochłaniają zdecydowanie większe ilości jedzenia niż my w Polsce, jakość tych posiłków i bilans składników jest tak dobrany, że nie mają problemów z nadwagą.

W Polsce przyjęło się, że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia, dlatego powinno być bardzo sycące, dające energię na cały nadchodzący dzień. Francuzi natomiast jedzą skromne śniadania. Zazwyczaj jest to coś lekkiego – croissant z dżemem, tosty zapiekane z serem lub owocami, sałatka owocowa itp.

Lunch – ten temat mógłby zasługiwać na osobny post. W Polsce zazwyczaj zjadamy w pośpiechu kanapkę przy biurku. Tutaj, żaden Francuz nie wyobraża sobie ominięcia tego posiłku. Traktowany jest prawie ze świętością. W godzinach 12-14 większość urzędów czy małych sklepików jest pozamykana. W restauracjach z trudem można znaleźć wolne miejsce, a w piekarniach ustawiają się długie kolejki po różnego rodzaju pieczywo, które można spożyć na miejscu lub zabrać ze sobą i zjeść na świeżym powietrzu (Francuzi uwielbiają jeść na dworze! Nawet przy temperaturze 5˚C, bary wystawiają stoliki na zewnątrz, które są bardziej oblegane niż te w pomieszczeniach). Po takim sycącym lunchu, zjedzonym bez pośpiechu, wszyscy wracają do swoich codziennych obowiązków.

Kolacja jedzona jest bardzo późno. Restauracje zaczynają się zapełniać (nawet w środku tygodnia) ok. 20-21. Cały posiłek jedzony jest w spokoju i trwa bardzo długo. Bez względu czy kolacja jedzona jest w restauracji czy w domu, scenariusz jest taki sam. Na sam początek serwowane są przystawki, tzw. le apéritif – lekkie dania, które mają pobudzić apetyt, przygotować na dalszą ucztę smaków. Gdy talerze zostaną opróżnione, przychodzi czas na danie główne. Żadne danie nie może się zakończyć bez deseru i kawy, i tu Francuzi również mają się czym pochwalić. Wybór zawsze jest ogromny – owoce, musy owocowe zwane tu la compote, mus bądź krem czekoladowy, ciasta, tarty… długo można by wymieniać. W Polsce przyjęło się, że kolacja musi być zjedzona przynajmniej 2-3 godziny przed spaniem i zazwyczaj jest to coś lekkiego.

Podczas naszego dotychczasowego pobytu, dwa razy mieliśmy okazję udać się na proszoną kolację do francuskiego domu. W obu przypadkach gospodarze na początek podali przystawki – warzywa z dipami, małe kanapeczki z pastami warzywnymi bądź z rillettes, krakersy, oliwki. Pierwszym razem danie główne stanowiły quiche, drugim była domowa pizza. Na deser zaserwowano mus czekoladowy i mus owocowy. Wszystko było pyszne i podane w takich odstępach czasu, że pomimo ogromnej, jak dla mnie ilości, mogłam wszystkiego spróbować.


Poprzeczka została ustawiona bardzo wysoko, dlatego ułożenie odpowiedniego menu na kolację, która w tym tygodniu odbędzie się u nas, jest dla mnie nie lada wyzwaniem, zwłaszcza, że w wynajmowanym mieszkaniu nie mamy piekarnika… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz